Przyznam się szczerzę, że trochę się boję pisać o Van Arno – amerykańskim malarzu, który bardzo powoli zdobywa uznanie w świecie sztuki. Boję się, bo się na owej sztuce specjalnie nie znam, więc polecając Wam coś z tej dziedziny mogę wyjść na głupka.

Ale do odważnych świat należy, za głupka wzięto mnie nie raz, więc już się trochę uodporniłem. Ale dlaczego chciałbym polecać prace Van Arno? Po pierwsze podoba mi się w nich dbałość o szczegóły, kolor i technika. Widać, że ów artysta nie jest jednym z tych skrajnych, nie idzie w kontrowersje ani nie maluje kwadratów czy też innych faktur. Ot fascynują go ludzie, postacie biblijne, trochę mitologi. Czasem nawiązuje do dawnych malarzy, aby oddać im hołd lub do czegoś nawiązać. Niby  miszmasz, ale w rzeczywistości Van Arno ma już trochę dorobku za sobą, więc dotykał wielu tematów. Wszystko to w dziwnej niby-rzeczywistej manierze, która dodaje tej twórczości specyficznego uroku.  Czasem trąci to trochę kiczem, czasem bywa infantylne, ale na dobrą sprawę zaciekawia.

Na pewno nie nazwę owych malunków dziełami ani czymś co każdy grafik powinien znać. Niemniej taka to rola tego bloga, aby pokazywać prace ludzi trochę innych, i na których jednak warto popatrzeć.

Poniżej pokazuję Wam kilka wybranych malunków owego artysty. Pomimo tego, że na jego stronie są poukładane tematycznie w poszczególne cykle, to ja pozwoliłem sobie zaprezentować Wam wyrywek całej twórczości. Oczywiście, jeśli jesteście głodni większej części owych malunków, koniecznie przejrzyjcie komplet prac tego artysty na jego stronie.