18 różnych projektów, kilka nieudanych wdrożeń i cztery miesiące pracy. To tylko kilka punktów, które opisują przebieg pracy nad zmianą Graficznego. Pracy zdecydowanie niełatwej, pełnej wzlotów i upadków, nerwów oraz nie najlepszych decyzji. To chyba normalne, gdy zakres zmian dotyczy tak fundamentalnych zmian.

Jednak nie ma co narzekać – w końcu się udało. Graficzny to już nie blog, a moja wizytówka, moja firma. Rozumiem, że możesz czuć się oszukany, bo przez ostatnie lata Graficzny funkcjonował jako blog, a nie komercyjna strona. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak przeprosić Cię serdecznie za taką zmianę i poprosić abyś poświęcił kilka dodatkowych chwil na przeczytanie jak do tego wszystkiego doszło.

Moja historia

Był ciepły, letni poranek. Maszerowałem sobie wesoło łódzkimi ulicami. Do pracy miałem jeszcze spory kawałek, więc z przyjemnością oddałem się rozmyślaniom. Od jakiegoś czasu budowałem stronę internetową swojego nowego przedsięwzięcia – studia graficznego, które miało ruszyć za kilka miesięcy.

Moje myśli orbitowały wokół różnych sposobów rozreklamowania strony, aby przyciągnąć więcej klientów. Mijałem sobie kolejne skrzyżowania i przecznice, gdy z właściwą sobie beztroską odrzucałem kolejne pomysły. Już, już prawie doszedłem do biura, gdy niespodziewanie na wierzch przebił się jeden, raczkujący jeszcze pomysł. „A może by tak założyć bloga, którego skierowałbym do grafików i tym sposobem dołożyłbym trochę ruchu na stronę główną?”.

Eureka i czas najwyższy! Wszak właśnie dochodziłem do pracy. Wszedłem i patrzę. Szefów nie ma! No to jazda! Godzinkę i kilka złotych później hosting z domeną już wykupione, Wordpress postawiony – czas więc pisać pierwszego posta.

Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z blogiem o nazwie, której lepiej nie wypowiadać – bo dopiero kilkanaście wpisów później przemianowałem go na Graficznego.

Nigdy wcześniej nie prowadziłem bloga, więc nie do końca wiedziałem jak właściwie trafić do czytelnika. Zdawałem sobie sprawę, że powinienem się skupić na pisaniu, dostarczaniu różnych newsów, a być może i poradników. Jednak pisanie nigdy nie było moją mocną stroną, na pewno nie było też moim ulubionym zajęciem.

Inspiracja

Na szczęście inspiracji miałem sporo. Obserwowałem kilka zachodnich blogów graficznych, które w różny sposób radziły sobie z pozyskiwaniem widowni. Jednym z takich sposobów było udostępnianie przeróżnych materiałów graficznych innym. Za darmo. To mi się podobało.

Zawsze pociągała mnie wizja internetu społecznego, miejsca gdzie pasjonaci mogą dzielić się wiedzą, radami i umiejętnościami. Pomyślałem, że warto przyłączyć się do takiego towarzystwa i również podzielić się tym, co mogę zrobić dla innych. Zwłaszcza, że początek miałem łatwy. Jakoś tak się złożyło, że w naszym kraju nikt, poza kilkoma godnymi pochwały przypadkami, się niczym z nikim nie dzielił.

Brushe do Photoshopa, zdjęcia, tekstury i mock-upy. To były moje pierwsze materiały, które zacząłem robić. Wy, czytelnicy Graficznego najbardziej zwróciliście uwagę na mock-upy.  I zadział efekt kuli śnieżnej.

Im bardziej zwracaliście uwagę na mockupy, tym więcej ich robiłem. Im więcej ich robiłem, tym stawały się lepsze. Im były lepsze, tym bardziej zwracały Waszą uwagę. W pewnym momencie odpuściłem sobie robienie czegokolwiek poza nimi.


Jedne z pierwszych mockupów…

Dzisiaj trochę się ich wstydzę, ale nie da się ukryć, że to właśnie one dały początek mojej mockupowej historii.


Tak to trwało przez jakiś czas. Czasem ktoś się odzywał, aby zacząć robić mockupy za pieniądze. Sprzedawać je na Graphic River i przynajmniej coś z tego mieć.

Ale wizja konkurowania z tysiącami innych mockupów, często znacznie lepszymi, niespecjalnie mnie pociągała. Może i słusznie. Już tych darmowych materiałów było na tyle sporo, że próba spieniężenia tej pracy wydawała mi się dość karkołomna.

Aż do pewnego momentu. Otóż tu i ówdzie zacząłem widzieć, że moje mockupy są wykorzystywane do prezentacji całkiem dużych i poważnych przedsięwzięć. Fajnie, niestety ograniczało się to tylko do polskich projektów. Co by tu zrobić, pomyślałem sobie, żeby trafić do nieco szerszego grona odbiorców?

Długo nie myślałem. Wymyśliłem nazwę, kupiłem domenę i w kilka chwil postawiłem nową stronę: mockups-design.com.

Niestety, podobnie jak w przypadku zakładania Graficznego, dała znać o sobie pewna wada mojego charakteru – absolutny brak cierpliwości. Śpiesząc się z zakładaniem nowej strony, nie dałem sobie odpowiedniej ilości czasu na wymyślenie fajnej nazwy. Poszła pierwsza lepsza: mockups-design. Nie trzeba być specjalistą od ”nejmingu”, żeby widzieć jak słaby był ten pomysł. Bardzo nijaka, mało oryginalna i mało charakterystyczna domena prześladuje mnie do dzisiaj.

Mockups-design.com

Nie będę tego jakoś specjalnie ukrywać. Mockups-design.com to był strzał w dziesiątkę. Tylko w kilka dni od otwarcia strony udało mi się uzyskać prawie sto wejść dziennie. Jeśli to nie robi wrażenia, to fakt, że dwa miesiące później było to już prawie 300-400 unikalnych użytkowników pewne wrażenie robić powinno. Po pół roku, było to prawie 800-1000 użytkowników dziennie. 

Dzisiaj, gdy piszę te słowa, liczba 6 tysięcy użytkowników dziennie nie jest dla mnie jakimś zaskoczeniem. Moje mockupy widać już praktycznie wszędzie, wystarczy się dobrze rozejrzeć:)

Mockups-design.com funkcjonuje dzięki reklamom. Takim zwykłym, wstawianych z automatu Google AdSense. Oczywiście, nie powiem, aby finansowy zwrot był jakiś niewiarygodnie duży, ale nie mogę też narzekać. Trzeba pamiętać, że taka liczba użytkowników, którzy nie tylko odwiedzają stronę, ale jeszcze pobierają masę plików generuje naprawdę spore koszty.

Ale całościowy obraz jest taki: z rozdawania prezentów można całkiem nieźle żyć, do tego takie życie może sprawiać masę frajdy i satysfakcji. Oczywiście praca nad darmowymi mockupami i stroną, która je udostępnia wymaga sporej determinacji i samodyscypliny, ale nie mogę narzekać.

Graficzny.com.pl

Jak na tym tle wypadał Graficzny? No blado. Regularna praca dla klientów, tworzenie mockupów i opieka nad mockups-design.com sprawiły, że praktycznie w ogóle nie starczyło mi czasu na bloga. Chcąc nie chcąc ten aspekt działalności musiałem odsunąć na bok.

Powielanie mockupów też nie miało większego sensu, więc gdy już wrzuciłem jakąś wizualizacje na mockups-design.com to prace nad nią uznawałem za skończoną, a Graficzny nie dostawał nic.

Efektem takiego podejścia była rosnąca dysproporcja w ilości mockupów między Graficznym a mockups-design.com. Od dłuższego czasu zastanawiałem się co mógłbym z tym zrobić, ale niestety nie miałem na to większego pomysłu.

Smartymockups.com

W międzyczasie, gdy mockups-design.com zaczęło brylować na Waszych komputerach, a liczba odwiedzin stale rosła, po głowie zaczął mi chodzić kolejny pomysł.

Moją małą specjalizacją w grafice było projektowanie opakowań. Dlatego cały czas marzyłem sobie, aby zrobić stronę z mockupami opakowań.

Pomysł wydawał się dość karkołomny. Aby miał sens, trzeba by stworzyć bazę setki jeśli nie tysięcy różnych opakowań. Masa roboty, pewnie nie do udźwignięcia przez jedną osobę. Nie wiedziałem też, czy graficy są gotowi płacić za takie materiały.

Wiedziałem oczywiście, że pomysł darmowej strony się nie sprawdzi – większość poszukiwanych mockupów to materiały poligraficzne. Jeśli ktoś szuka opakowań to zazwyczaj tych najbardziej popularnych, które już były dostępne w wielu, bardzo wielu miejscach.

Moim targetem miał być grafik, firma graficzna czy producent, którzy chcąc oszczędzić sobie trochę czasu, kupią u mnie gotowy materiał, którego nie znajdą nigdzie indziej.

Konkurencja? Tylko jedna strona, ale za to potężna. Yellow Images to giga moloch, w którym można znaleźć tysiące mockupów opakowań. Warto dodać, że mockupów wykonanych naprawdę pięknie, z dbałością o szczegóły i estetykę. No cóż, podgryźć mogłem ich tylko w jeden sposób. Oferując swoje mockupy po niższej cenie.

I tak zrobiłem. Przyjąłem, że rozsądną ceną za pojedynczy mockup będzie 6 dolarów. Taka cena pozwoli zarobić mnie, a i grafik, który kupi taki mockup dla swojego klienta spokojnie uszczknie coś dla siebie.

Wszystko to wygląda tak, jakbym oddał się długim rozmyślaniom przed otwarciem smartymockups.com. Szczerze? Jak zwykle impuls.

Pomiędzy jedną irytacją na klienta a kolejną, pomyślałem: walić to – wchodzę w ten interes. Jak zwykle nie myślałem długo nad nazwą, logiem ani innymi tego typu pierdołami. Zarejestrowałem domenę, zrobiłem pierwsze mockupy i heja. Zacząłem je regularnie wrzucać na stronę.

Oczywiście przedstawiam to w nieco uproszczony sposób. Nie opisuję swoich łez, gdy próbowałem zrozumieć sposób rozliczania się z fiskusem z tak dziwnej działalności. Gdy pierwsze płacze zaczęły przemijać zaczęły pojawiać się spazmy szlochów, gdy próbowałem to wszystko związać we wtyczce do e-commerce (FYI: WoooCommerce na Wordpress). Żona miała mnie serdecznie dosyć: moja egzystencja zaczęła ograniczać się notorycznego narzekania. Gdy jednego dnia rezygnowałem z pomysłu, drugiego budziłem się z hura optymizmem i stwierdzeniem że wszystko da się zrobić.

Dzisiaj

Doszliśmy do momentu, w którym zajmowałem się aż pięcioma stronami: firmową, prywatną, Smartami, Mockupsami i Graficznym. Trochę tego dużo jak na jedną, skromną osobę.

Jeśli samo zajęcie się tymi stronami nie powinno stanowić większego  problemu, to tworzenie zawartości już zdecydowanie tak. Dlatego potrzebne były zmiany. Skoro i tak nie mam czasu na regularne tworzenie bloga, to pewnie warto go nieco przesunąć wgłąb strony.

Projektowanie zdecydowanie odsuwam na dalszy plan, dlatego tylko tu i ówdzie wspomnę że czasem się tym zajmuję.

Strona prywatna i tak nie ma sensu, skoro cała moja „firma” to jedna osoba, którą z powodzeniem może reprezentować Graficzny.

W taki właśnie sposób Graficzny stał się moją bazą wypadową, stroną firmową i blogiem w jednym. 

Oczywiście rozważałem czy nie zlikwidować całej strony albo przynajmniej przestać ją w jakikolwiek sposób aktualizować. Ale bardzo nie lubię takich martwych stron, dlatego na to drugie rozwiązanie nie mogłem się zdecydować.

Skasować całość? Trochę mi było szkoda dobrze funkcjonującej i w miarę wypozycjonowanej strony.

No i najważniejsze. Dzięki Graficznemu mam jako taki kontakt z innymi grafikami, czasem ktoś się z czymś ciekawym odzywa. Dostaję mniej lub bardziej atrakcyjną propozycję współpracy. Tak naprawdę dzisiaj najbardziej zależy mi właśnie na tym aspekcie.

Osobną sprawą jest blog, którego o dziwo nawet kilka osób od czasu do czasu czyta. Nie będę obiecywał, że nowe wpisy będą pojawiać się z regularną częstotliwością. Niemniej, na pewno postaram się od czasu do czasu powiadomić Was o nowych mockupach, a także jeśli tylko czas pozwoli podzielić się jakimś przemyśleniem.

Smutna prawda jest taka, że Graficzny stał się stroną trochę nie wiadomo o czym i dla kogo. Jest to koszt eksperymentu jakim jest przeobrażenie bloga w stronę osobistą łączoną z firmową. Ale ufam, że z czasem wyprowadzę go w jakąś konkretną stronę. Nie jestem jednak dziś w stanie stwierdzić w którą:)

Was, czytelników Graficznego, pozostaje mi tylko przeprosić za taką woltę i z pokorą przyjmuję wszelkie prychnięcia w swoją stronę. Na pocieszenie tylko dodam, że darmowe mockupy wciąż będą moją moim oczkiem w głowie i nie omieszkam ich regularnie wydawać. Liczę też na to, że starczy mi i czasu i mocy przerobowych aby Was o tym regularnie informować.

Czego sobie i Wam gorąco życzę!