Pirackie grafiki i identyfikacja
Dzisiaj napiszę o nieco niezwykłym projekcie jakim jest 826 Valencia. 826 Valencia to centrum pisarskie (writing center), które zostało założone w 2002 roku w San Francisco. Tłumaczenie słabe, ale chodzi o miejsce, w którym młodzi adepci pisarstwa mogą bezpłatnie szkolić i ćwiczyć swoje umiejętności w zakresie pisania.
Niestety wkrótce po założeniu owej placówki, jej założyciele zorientowali się, że lokalizacja którą dla niej wybrali jest wrzucona przez miasto do strefy handlu. Aby centrum mogło nadal istnieć i funkcjonować, trzeba było coś w nim sprzedawać. Nie myśląc długo, założyli piracki sklep o nazwie „826 Valencia Pirate Supply Store”, w którym można kupić wszelkiej maści pomysłowe i kreatywne przedmioty dla piratów. Brzmi dziwnie i chyba trochę jest, niemniej jednak w tym szaleństwie jest metoda.
Piszę o tej sprawie, bo ów piracki sklep doczekał się ostatnio nowej linii graficznej, od biedy można by to nazwać identyfikacją graficzną, ale tak de facto chodzi o nowe opakowania, plakaty czy nadruku na koszulki. Zaprojektowała je agencja Office, której siedziba również mieści się w San Francisco. Żeby (nie)zrozumieć cała koncepcję, musicie zerknąć na grafiki poniżej i zobaczyć o jak absurdalne rzeczy chodzi. Przedłużacz brody kapitana Blackbearda (po angielsku brzmi to jeszcze lepiej), błyszczący zestaw skarbów (na każdą okoliczność) czy szybko działające tabletki na chorobę morską. Na medal zasługuje też hasło z jednego z ich plakatów: „To nie armaty zatapiają statki, to piraci z armatami zatapiają statki”.
Chciałbym aby polskie sklepy z pamiątkami (bo o to właściwie chodzi), miały taki pomysł na siebie i produkty, które sprzedają. Bo tak właściwie to produkcja owych przedmiotów nie jest kłopotliwa czy trudna, wystarczył tylko dobry, nieco szalony pomysł, żeby wszystko to było spójne i nieco inne od otaczającej nas tandety. Zresztą zobaczcie sami.